Forum let it be. Strona Główna
 FAQ   Szukaj   Użytkownicy   Grupy    Galerie   Rejestracja   Profil   Zaloguj się, by sprawdzić wiadomości   Zaloguj 

strare i niedokończone.

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum let it be. Strona Główna -> Opowiadania.
Zobacz poprzedni temat :: Zobacz następny temat  
Autor Wiadomość
Fredzio
Eksperyment.


Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 19:52, 14 Sty 2009    Temat postu: strare i niedokończone.

ale tak żeby było. pisałam je ponad rok temu, teraz już bym czegoś takiego nie napisała, ale mimo wszystko wiele moich wspomnień jest związanych z tą historią. fakt, jest tylko kilka części, więc nie napalajcie się w razie czego na więcej. po prostu nie chciałam dalej tego ciągnąć.

1.
Wchodzi, rozgląda się, siada. Stawia drinka, żartuje, prosi o taniec. Tańczą. Szepcząc do ucha, obiecuje niezłą sumkę. Oczywiście, że tak, wychodzą, a gdy są już w hotelu on liczy na niebanalną grę wstępną. Przeliczył się. Ona szybko się rozbiera, chce wyłączyć świadomość, myśleć o tej niezłej sumce. On uśmiecha się triumfalnie na widok jej idealnego, nieco wychudzonego ciała. Gdy są w łóżku krzyczy, jęczy, a niekiedy nawet śpiewa. Jest mu tak dobrze. Teraz wie, dlaczego dał jej tak dużo forsy. Z jej oczu spływa łza. W tej jednej kropelce mieści się cały wstyd i obrzydzenie świata. Szybko ją ociera.
W kocu jest po wszystkim, kolejny raz dałam radę, myśli, pośpiesznie ubierając się. Nie odwraca się, nie mówi nic, po prostu wychodzi, gdy on zasypia po udanym seksie. Stara się nie myśleć o niczym, udaje, że obchodzi ją tylko kasa. Wraca do lokalu i jeszcze trzy razy odprawia ten sam rytuał. Była zmęczona już po pierwszym i kiedy zobaczyła kolejnego klienta nie była w stanie nawet równo stać na nogach.
Wyglądał na jakieś 25lat, twarz miał zniszczoną i serce skrzywdzone. Muriel w pewnej chwili pomyślała, że oto w końcu stanęła przed nią śmierć. Myliła się bardzo. Ubrany był w czarny płaszcz do kolan, a na głowie miał równie ciemną, wyciągniętą czapkę, spod której wychodziły farbowane, gęste włosy.
Zaintrygował ją, nie widziano tu takich często. Pewnie jakiś wysoko postawiony biznesmen, pomyślała. Chciała, żeby podszedł do jej stolika. Chciała tego. Nie była już zmęczona. Poczuła się więc lekko zawiedziona, w chwili gdy zobaczyła, że on kieruje się w stronę drzwi wyjściowych. Nie miała jednak zamiaru go zatrzymywać. Nie musiała. Widząc ją, podszedł i spojrzał na nią tymi wielkimi, piwnymi oczami, jakby nic nie rozumiejąc. Facet, przecież dobrze wiesz po co tu jesteś, nie udawaj.
-Musisz postawić mi drinka. -odezwała się po chwili krucha brunetka, okryta ciemnym płaszczem pod którym kryło się całe królestwo barw.
-Czemu muszę? -szepnął. Jego głos wydał jej się taki.. niemy.
-Takie są zasady. -stwierdziła.
Nie postawił jej drinka, zapłacił od razu za całą noc, zatem był to jej ostatni klient dzisiaj. Nie odezwał się ani słowem, nawet ruszał się tylko wtedy, gdy było to naprawdę konieczne. Bał się wszystkiego, co żyje. Kto mu to zrobił?
Wyszli, podeszli kilka kroków w kierunku postoju taksówek, lecz chwilę potem mężczyzna zatrzymał się i spuścił wzrok.
-Oboje tego nie chcemy. -odparł głosem tak bezpłciowym, że aż czuła jak drażni nim każdą komórkę jej duszy, i odszedł. Jego głos wciąż brzmiał jej w uszach. Był tak przyjemny, a mimo to taki umęczony.
Nie próbowała go zatrzymywać.
Miał rację, oboje tego nie chcieli.

2.
Dużo myślała o tamtym mężczyźnie. Czuła w nim nadzieję. Minęły cztery dni, ale on nie wracał. W poniedziałek znów spóźniła się do pracy, a on już na nią czekał. Szczerze mówiąc tylko czekała na to, kiedy go zobaczy. Czy to znaczy, że chciała tego? Nie wiedziała.
Podeszła do niego i wtedy ujrzała, jak bardzo myliła się co do jego wieku. Miał maksymalnie 21lat, teraz to widziała. Był na pewno tryskający energią i wiecznie optymistycznie nastawiony do świata, ale.. Ale nie dziś. I nie wtedy. Biło od niego światło, które informowało o tym, że jego dusza jest w zamknięciu. Czeka na królewnę, która go wybawi. Jego życie zostało poharatane, a on poddał się i nie walczył. Mimo to jego wewnętrzne światło jeszcze nie dało za wygraną. Patrzył na nią suchymi od łez oczyma, jednak nie widział jej. Wiedzieli o sobie tak mało, a mimo to znali się doskonale. Oboje to czuli. Patrzyli na siebie tylko i wyłącznie sercem. Oczy są przecież ślepe.
Czarnowłosy uniósł rękę, a chwilę potem przy ich stoliku zjawił się kelner.
-Dwa drinki. -odparł klient.
Kiedy kelner przyniósł zamówienie, mężczyzna pierwszy raz się odezwał do Muriel.
-Bill Kaulitz. -szepnął i wciągnął rękę w stronę prostytutki. -Co muszę zrobić, gdy już wypijemy?
Jego szept odebrał jej mowę na chwilę.
-Hm, a jakie masz plany? -po chwili namysłu odpowiedziała pytaniem na pytanie, lecz prędko zaczęła tego żałować dzięki presji jaką wywarł na niej jego zmęczony wzrok.
-Ja nie mam prawa mieć planów.
Spuściła szybko wzrok. Chciała, żeby sobie już poszedł. Był.. dziwny, rozmowa z nim męczyła ją. Pomimo tego Muriel była zafascynowana tym chłopakiem. Nie mogła się doczekać, kiedy dowie się o nim więcej.
-Musimy zatańczyć, czy mogę od razu zapłacić? -spytał.
-Możemy iść. -cicho jęknęła. Miała już dość jego towarzystwa, nie mogła jednak mu się sprzeciwiać.
Zapłacił znów za całą noc. Miała nadzieję, że po raz drugi się wycofa. Nie zrobił tego jednak. Poszli do ciemnego parku. Nie bała się, ufała mu. Zwyczajnie.
-A ty? -jego głos był jak cisza, tłumiąca inną ciszę. Nie zrozumiała pytania. Spojrzała na niego pytająco.
-Czy masz jakieś plany?
-Nie.. chyba nie mam. Czemu Cię to interesuje?
Zignorował jej pytanie i wyszeptał kolejne. Oni wciąż szeptali. Bali się swoich głosów.
-A marzenia?
-Myślę, że nie.
-A nadzieję? -dalej nie dawał za wygraną.
-Nie. Straciłam ją wraz z pierwszym klientem. -chciała mu się wyżalić. Wiedziała, że by wysłuchał. Czuła, że jest gotowa otworzyć się przed nim. Bill jednak odparł tylko:
-Aha. -i zamilkł. Potem już żadne z nich się nie odezwało. Farbowany odprowadził ją pod Dundrum, skąd miała bardzo blisko do domu, kiwnął głową na znak pożegnania i odszedł.

3.
Irlandia znów stała się tylko szarą rzeczywistością, kiedy przez dwa tygodnie się nie zjawiał w klubie. Muriel snuła się po ulicach z nadzieją, że go spotka. Chodziła ciągle do parku, w którym ostatnio się rozstali. Na próżno. Schudła trzy kilo. A przecież już i tak była przeraźliwie chuda! Co będzie jak straci pracę? Przecież im zależy tylko na ciele. I choć to ciało dawno straciło są wartość, ponieważ codziennie sprzedawała i narażała je na nieznośny wstyd, to nadal było to jej własne ciało i koniec. Klienci codziennie stawali się bardziej chytrzy. A może tylko jej się tak teraz wydawało? Dni trwały przeraźliwie długo. Te kilka chwil, gdy robiła to z klientem zdawały sie nigdy nie kończyć. W jej pamięci żyły wciąż, tu i teraz.
Muriel codziennie mijała się z życiem. Każdego dnia umierała na nowo, ale nigdy się nie rodziła. Nie miała już siły. Nadzieją, którą jej podarował skończyła się. Teraz nękały ją wyrzuty sumienia - A co, jeśli to była jego ostatnia iskierka życia? Oddał mi ją, myślała.
Pewnego dnia poszła do kościoła. Prymitywne miejsce - tak uważała. Nie bywała tam często, ludzie z założenia krzywo na nią patrzyli. Dziwka i kościół? To było oczywiste, że nie pasowali do siebie. Ksiądz widząc ją zrobił wymowną minę i uniósł swoją czarną, krzaczastą brew.
-Chciałam tylko porozmawiać. -odparła cicho dziewczyna.
Ksiądz jedynie pogardliwie na nią spojrzał i przyśpieszył kroku.
-Proszę zaczekać.. Proszę, no. -wołała za nim do chwili, gdy straciła go z pola widzenia. I tyle byłoby z jej miłych przygód dotyczących kościoła.
***
Minął miesiąc. Muriel powoli zapominała, a przynajmniej lubiła się łudzić, że zapomina. Byłą przekonana, że już go nie zobaczy. Nigdy. No, bo w sumie, co ona sobie myślała? Może to i nawet lepiej? Dalej będzie udawać, że jest dobrze, będzie zarabiać kasę na dawaniu dupy. I co? I nic. Będzie żyć.
Jednak gdy przyszła w czwartek do pracy, on już czekał przy jej stoliku.
-Byłem w trasie. Nie mogłem przyjść. -tak brzmiało jego przywitanie. Czas Muriel stanął w miejscu. Nie spodziewała się go tu więcej. Pogodziła się z ową myślą. A jednak coś go tu przywiodło. Była ciekawa, jak potoczą się losy ich znajomości. On wciąż intrygował. Był znów ubrany od stóp do głów na czarno. Znów ten sam płaszcz i czapka. Wyglądał identycznie, jak wtedy gdy ostatnio się rozstali.
Ich wzrok splótł się, dotykali nim najbardziej intymne zakamarki swoich serc.
-Cieszę się, że Cię tu widzę. -odparła Muriel z udawanym spokojem.
-Czyżby? -powątpiewał w jej słowa? oh, nie!
-Tak. -szepnęła.

4.
Jeszcze nigdy nie słyszała mocy jego głosu. Słyszała jedynie szepty i szepciki wydobywające się z jego ust. Z jednej strony cieszyło ją to. Czuła, że gdy dotknie i powącha jego głosu, nie będzie chciała przestać go konsumować. Ciągle zastanawiała się ile decybeli ma jego skóra, ile włosków na niej rośnie, jakiego są koloru, czy jest opalony, czy może całkiem blady? Bladość pod jego tajemniczym płaszczem wydawała się jej całkiem podniecająca. Spojrzała w jego oczy. Jarzyły się w nich intryga, tajemnica i niesamowita zmysłowość. Nie mogła przestać w nie patrzeć.
W końcu wstał, zapłacił kolejny raz za całą noc, chwycił ją za ramię i pociągnął w stronę drzwi wyjściowych. Jak zwykle nie wiedziała co ją dziś czeka. Jednego była pewna - seksu nie będzie. On nie idzie na taką łatwiznę. Zaprowadził ją do taksówki. Pojechali na plażę.
Oboje się tam uspokoili. Sami sobie stworzyli nastrój. Tak dobrze sie rozumieli, a jednak nie czuli żadnej specyficznej więzi.
-Nie powiedziałaś mi nawet jak masz na imię.
Przerwał cisze. Tego się właśnie bała. Jednak słysząc znajomy szept, lekko uniosła kąciki swoich ust.
-Muriel Welsh.
-Powiem Ci coś, Muriel.
-Słucham. - odparła zdecydowanym tonem.
-Też się cieszę, że Cię widzę. -i wtedy pierwszy raz zobaczyła jego uśmiech. Jego twarz w jednej chwili się rozjaśniła, jakby na chwilę jego wszystkie troski szlag trafił. Chociaż teraz. Muriel przez głowę przeszła myśl, że to może ona tak na niego działa. Chciałaby, żeby tak było. -Możesz mi coś o sobie powiedzieć? -poprosił.
Liczyła, że on zrobi to pierwszy. Nie chciała teraz mówić o sobie, bo.. Bo co miała powiedzieć?
-Jestem prostytutką, to wiesz. Co chcesz wiedzieć? Nie wiem o czym masz ochotę słuchać. Moje życie nie jest ciekawe. Chyba, że rzeczywiście interesuje Cię opowiadanie o tym, jak od 4lat sprzedaję swoje ciało.
Dziewczyna wbiła wzrok w ziemię. Nie wiedziała, czy chce rozdrapywać te wszystkie rany. Z drugiej strony jednak wiedziała, że oprócz niego - nikt jej nie zrozumie. Miała jedyną szansę, by wyrzucić to z siebie, a ona się wahała.
On czekał. Chciał usłyszeć wszystko. Chciał poczuć to, co ona czuje za każdym razem gdy widzi mężczyznę zmierzającego po nią. Po jej materialność . Dla Billa jej ciało było świętością. Wiedział, że nigdy jej nie dotknie. Nigdy nie będzie się z nią kochał. Z resztą, nie pragnął tego. Chciał tylko słuchać jej szeptu. Bał się jej skóry, jej wzroku, jej czerwonych ust i kości, które wystawały na każdym kawałku jego świętości.
-Mieszkam w Dublinie od zawsze. -zaczęła. -ściślej rzecz biorąc, urodziłam się w przytułku dla bezdomnych. Ale to nic. Potem matka znalazła sobie takiego męża, że pieniędzmi mogłyśmy szastać na wszystkie strony. Bił ją, ale przynajmniej kasa była. -chwilę milczała. -chciałabym tak myśleć.
Westchnęła i przeczesała palcami włosy. Długo nic nie mówiła.


mam jeszcze jakieś dwie czy trzy części, ale musiałabym długo szukać. w zasadzie całe opowiadanie jest nudne, chociaż ja ile razy je czytałam no to mimo wszystko emocje we mnie były niemałe. problem jest, chociaż go niby nie ma, pieprzenie o Szopenie, w kółko i to samo by było, dlatego zaprzestałam. miał być wielki, niespodziewany koniec, wyszła niezaplanowana przepaść.


Ostatnio zmieniony przez Fredzio dnia Śro 19:52, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Katasza
Plebs.


Dołączył: 13 Sty 2009
Posty: 65
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:30, 14 Sty 2009    Temat postu:

mam pytanie - publikowałaś to już gdzieś?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fredzio
Eksperyment.


Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 20:42, 14 Sty 2009    Temat postu:

tak, na gt.

a no i blog też był.


Ostatnio zmieniony przez Fredzio dnia Śro 20:43, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sznycel
notion.


Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielonki

PostWysłany: Śro 20:57, 14 Sty 2009    Temat postu:

Trza być szczerym, nie?
Tak krytykujesz, krytykujesz, więc spodziewałam się czegoś na miarę prawdziwego pisarza. A tu trochę się załamałam. Niby ładnie wszystko opisane, ale jednak coś nie tak. Temat taki oklepany. Nie wiem, co miało z tego wyjść, ale mam nadzieję, że pomysł był lepszy niż wykonanie.
No i bohater. Jak przeczytałam 'bill kaulitz', pomyślałam, że przestanę czytać. Dlaczego akurat on?
Czasy też trochę pomieszane. Raz piszesz w teraźniejszym, raz w przeszłym.
I ogólnie wygląda to tak, jakbyś czuła się super dorosła pisząc opowiadanie o prostytutce.
Podsumowując- uczucia bohaterów opisane nieźle, ale reszte taka se.
Takie jest moje zdanie.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fredzio
Eksperyment.


Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:09, 14 Sty 2009    Temat postu:

ależ ja to wiem, drogi Sznyclu, bardzo dobrze Happy tak, czułam się super dorosła. a przede wszystkim nie wiedziałam nic o prostytutkach, a się za to brałam. wymyśliłam sobie, że tak właśnie one się czują. a, że Bill Kaulitz akurat to już nie moja wina, byłam ich fanką, muszę się przyznać.
przede wszystkim dodałam tu to opowiadanie żebyście zobaczyły czy jest jakaś różnica między teraźniejszymi czasami a prastarymi, czyli tymi, które prezentuję w tym opowiadaniu xD

chociaż na teraźniejsze poczekacie tydzień lud dwa jeszcze, kiedyś pisało się 10 części w tydzień, teraz jedna trzecia rozdziału powstaje w miesiąc Happy


Ostatnio zmieniony przez Fredzio dnia Śro 21:10, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kurczak
emotion sickness


Dołączył: 09 Sty 2009
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:14, 14 Sty 2009    Temat postu:

"(...)Biło od niego światło, które informowało o tym, że jego dusza jest w zamknięciu. Czeka na królewnę, która go wybawi. Jego życie zostało poharatane, a on poddał się i nie walczył. Mimo to jego wewnętrzne światło jeszcze nie dało za wygraną. Patrzył na nią suchymi od łez oczyma, jednak nie widział jej. Wiedzieli o sobie tak mało, a mimo to znali się doskonale. Oboje to czuli. Patrzyli na siebie tylko i wyłącznie sercem. Oczy są przecież ślepe(...)"

"(...)Oni wciąż szeptali. Bali się swoich głosów(...)"

"(...)Muriel codziennie mijała się z życiem. Każdego dnia umierała na nowo, ale nigdy się nie rodziła. Nie miała już siły.(...)"

"(...)Jeszcze nigdy nie słyszała mocy jego głosu. Słyszała jedynie szepty i szepciki wydobywające się z jego ust. Z jednej strony cieszyło ją to. Czuła, że gdy dotknie i powącha jego głosu, nie będzie chciała przestać go konsumować(...)"

Co tu dużo mówić. Fragmenty, wyżej wymienione, cholernie spodobały mi się! Mają w sobie to COŚ, czego ja nie umiem oddać. hm.
Oprócz stylu, podobają mi się uczucia, które opisujesz.

Co do minusów:
Nie lubię czytać opowiadań z bohaterami zagranicznymi, jakoś mi to nie pasuje.
Po drugie - czasy zmieniasz. Raz w teraźniejszym, raz w przyszłym.
Kilka literówek.
Oprócz tego wokalista TH, ale okej. Wyobrażę sobie, że to ktoś inny.
Pomysł, jak pomysł. Ja nie umiałabym czegoś takiego napisać, ale Tobie nie wyszło to tak źle.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sznycel
notion.


Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielonki

PostWysłany: Śro 21:18, 14 Sty 2009    Temat postu:

Hah. No to odważna jesteś, ja wolę nie pokazywać moich emo-wypocin (wtedy mam największa i jednocześnie najgorsza wenę ^^' nie no, joke, emo nie jestem), albo zwyczajnie, wiesz, że teraz jest dużo lepiej i się przechwalasz :P Czekam z niecierpliwością na to nowsze, z czasów teraźniejszych Wink (1)
Ej, ale teraz już nie jesteś fanką, nie?
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fredzio
Eksperyment.


Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:23, 14 Sty 2009    Temat postu:

no i na pewno za bardzo skupiłam się na owych uczuciach, wszystko inne miało mnie obchodziło. Kasiu, nie wątpię, że potrafiłabyś napisać coś takiego. nietrudno jest stworzyć opowiadanie lepsze od tego, sama widzisz, literówki, czasy, no i ten Byll. i jeszcze milion innych spraw.
uczucia są ważne, bez nich ani rusz, ale w chwili, kiedy są same uczucia nie ma co dalej brnąć. zdawałam sobie sprawę z tego już wtedy, to także było powodem do tego, by zaniechać dalszego pisania.
a pomysł.. czy to w ogóle można nazwać pomysłem? jest jakaś prostytutka i facet, na tym pomysł się kończy, jak trzeba było ciągnąć to dalej, to już nie wiedziałam co mam robić.

przechwalam się? ojej, to przepraszam, nie chciałam nigdy się przechwalać xp emo-wypociny, mówisz, hm. ja myślę, że nie ma co się wstydzić dawnej twórczości, bo ta także miała wpływ na to, co się robi teraz. każde stare opowiadanie to krok w przód, a te wszystkie kroki razem wzięty doprowadził nas to punktu w którym teraz tkwimy i który przecież też jest jednym z kroków.
nawet o tym nie myśl, Sznyclu. nie jestem ich fanką, o nie! to się skończyło zaraz po tym opowiadaniu jakoś.


Ostatnio zmieniony przez Fredzio dnia Śro 21:28, 14 Sty 2009, w całości zmieniany 1 raz
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kurczak
emotion sickness


Dołączył: 09 Sty 2009
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:30, 14 Sty 2009    Temat postu:

Dasz jakieś teraźniejsze?

O tak, bez nich ani rusz.
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Sznycel
notion.


Dołączył: 10 Sty 2009
Posty: 213
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Zielonki

PostWysłany: Śro 21:34, 14 Sty 2009    Temat postu:

Całe szczęście, że już nie słuchasz (;
Tak się zastanawiam... Może dam jednak swoje opowiadanie... Uwielbiam słuchać krytyki złej na mój temat. To chyba jakiś fetysz mój ^^'
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kurczak
emotion sickness


Dołączył: 09 Sty 2009
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:40, 14 Sty 2009    Temat postu:

Dawaj, Paulina.
Ja czekam na opowiadanie Fredzia nowe!
: )
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fredzio
Eksperyment.


Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:48, 14 Sty 2009    Temat postu:

dam, ale za jakiś tydzień, dwa Happy
Paulino, dawaj, dawaj!
Powrót do góry
Zobacz profil autora
kurczak
emotion sickness


Dołączył: 09 Sty 2009
Posty: 315
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Śro 21:51, 14 Sty 2009    Temat postu:

to czekam.
(:
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Mercedés
Kapłanka.


Dołączył: 09 Sty 2009
Posty: 234
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:32, 15 Sty 2009    Temat postu:

Co za różnica czy ich słucha czy nie słucha, jezu. Nijak to się ma, a muzyka to muzyka i nie powinna mieć generalnie znaczenia w światopoglądzie.

Ale do rzeczy.

Jak zobaczyłam, że Bill to również się zdziwiłam, głównie dlatego, że nie lubię opowiadań w którym uczestniczą jakieś sławy - lubię rutynę, ludzi z którymi mogę się identyfikować. Trochę to wszystko aż banalne się wydaje, co prawda nie znam końcówki i nie wiem jaka miała być koncepcja, ale samo się nasuwa - będą razem, on ją odmieni, ach i wszystko szczęśliwe. Tematyka mi się podoba, bo rzadko spotykana, zdecydowanie mniej osób podejmuje się opisania takiego tematu. Trochę przesadnie, zresztą, raz piszesz, że długo na niego czekała, a jak już przyszedł, to bohaterka chce, żeby sobie poszedł? ;3
Iiii, skąd niby ksiądz wie, że ona jest dziwką? Ma to wypisane markerem na twarzy, czy co? Zresztą, pf, co to za ksiądz? Ale w sumie bardzo ważny problem poruszony.
Troszkę banalne, ale skoro stare, to nie ma się co czepiać, ja pisałam gorsze. (szkoda, że skasowałam : <)


Ostatnio zmieniony przez Mercedés dnia Czw 15:34, 15 Sty 2009, w całości zmieniany 2 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Fredzio
Eksperyment.


Dołączył: 11 Sty 2009
Posty: 150
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Czw 15:52, 15 Sty 2009    Temat postu:

koniec miał być inny, nigdy nie dopuszczałam myśli, że jakieś z moich opowiadań skończy się na zasadzie 'i żyli długo i szczęśliwie', bo mi samej od czegoś takiego flaki się przewracają. choroba, śmierć i tak dalej również jest dla mnie okropnie oklepane, więc nie, mam zawsze coś innego.
no, a że na niego czekała, a jak już przyszedł to chciała żeby sobie poszedł.. jest kobietą, tęskni wyobraża sobie go takiego idealnego i cudownego, a jak przychodzi co do czego okazuje się, że nie wszystko jej pasuje.
księży znam tylko i wyłącznie z takiej strony z jakiej tego jednego tu przedstawiłam. do tego przeprowadzałam się kilka razy i w każdym miejscu tak samo mnie wkurzali gadaniem na wszystkie tematy. nie wiem skąd on wiedział, że ona jest dziwką, rzeczywiście, może jakiś jasnowidz =p
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Wyświetl posty z ostatnich:   
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum let it be. Strona Główna -> Opowiadania. Wszystkie czasy w strefie CET (Europa)
Strona 1 z 1

 
Skocz do:  
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Powered by phpBB © 2001, 2005 phpBB Group

Theme xand created by spleen & Emule.
Regulamin